Dla Directioner1d
kocham cię i dziękuję ♥ xx
Szybko zaczęłam zakładać na siebie jakąś koszulkę i zdecydowanie za luźne spodnie, które gdyby nie pasek w ogóle nie trzymałyby mi się na biodrach. Nagła reakcja została spowodowana trzaśnięciem frontowych drzwi i wołaniem Harry'ego. Szukał Jake'a.
Kiedy byłam już ubrana usiadłam na łóżku i wyjęłam zza bluzki mały, srebrny krzyżyk, który przed chwilą spoczywał na moim dekolcie. Zaczęłam modlić się, aby nic się nie stało. Nerwowo obracałam krzyżyk w palcach. Wiedziałam, że już niedługo będę gnać z Harrym na motorze po mieście pewnie ze 120 km/h. Dotychczas przyspieszony oddech zaczął się uspokajać. Poczułam się... Lepiej. To działało jak magia.
Kiedy tylko drzwi się otworzyły natychmiast wrzuciłam krzyżyk za luźną bluzkę, a mój wzrok spoczął na blondynie z mnóstwem kolczyków na twarzy.
- Ruszaj się, mała. Jedziesz z Harrym - powiedział szorstko ''mój pan'', po czym wyszedł.
Odetchnęłam głęboko czując, że strach narasta. Zebrałam się w sobie i ruszyłam w kierunku drzwi. Przeszłam przez nie, a światło dochodzące z zawieszonego żyrandola oślepiło mnie na chwilę, lecz zaraz potem przyzwyczaiłam się do jasności. Jake poszedł na górę, natomiast Harry pewnie czekał na dworze. Wychodząc spojrzałam jeszcze na zegar wiszący na ścianie przy drzwiach. Wydawał przeraźliwe tykanie. Wskazywał godzinę 3:15. Kto tak późno organizuje wyścigi?
Kiedy znalazłam się już na dworze odetchnęłam zimnym i rześkim powietrzem. Światło dawały jedynie latarnie zamieszczone przy szerokiej ulicy. Żadnej żywej duszy, oprócz mnie i Harry'ego. Cudowną ciszę przerywał jedynie warkot silnika i serce, które szaleńczo tłukło się w mojej klatce. Harry siedział już na motorze czekając na mnie niecierpliwie. Nagle mnie olśniło. Przecież mam szansę ucieczki!
Już szykowałam się do biegu, jednak od razu wybiłam to sobie z głowy. Harry by mnie dogonił, jeszcze w dodatku ma motor. A jakby mnie dogonił to by mnie zamordował.
Zrezygnowana ruszyłam na przód. Kiedy stanęłam przy motorze Harry przesunął się, aby zrobić mi miejsce. Niechętnie usiadłam nerwowo bawiąc się palcami.
- Trzymaj się mnie mocno - poinstruował Harry. Nie do końca wiedziałam, gdzie mam przenieść ręce, więc umieściłam je na jego ramionach. Zaraz potem poczułam jego gorące ręce na swoich; przeniósł je na swój pas dając do zrozumienia, że umieściłam je w złym miejscu. Moja niewiedza na prawę zaczyna być denerwująca.
Silnik gwałtownie zawarczał, jednak motor nie ruszył. Harry przekręcił głowę w bok i zaśmiał się cicho.
- Nie aż tak mocno, nie mogę oddychać - powiedział śmiejąc się ochryple.
Zdałam sobie sprawę z tego, że obejmuję go za mocno, a to wszystko przez ten cholerny strach. Poluzowałam ucisk, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Zrobiło mi się trochę głupio. Motor ruszył. Jechał w zawrotnym tępie. Podczas jazdy mocno zacisnęłam powieki równie mocno obejmując go w pasie, jednak nie reagował już więcej. Jechaliśmy jakieś piętnaście minut (ja oczywiście nie zmieniałam swojej pozycji), a im bliżej byliśmy, tym bardziej się bałam. Nienawidziłam czuć tej adrenaliny. Odetchnęłam z ulgą i poluzowałam ucisk, kiedy motor zaczął zwalniać. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że wjeżdżamy na małą aleję, na której gromadziła się już grupka ludzi i kilka motorów. Byłam pewna, że Harry czuje na swoich plecach bicie mojego serca. Ludzie na nasz wjazd zareagowali bardzo różnie. Jedni zrobili przerażone miny, a jeszcze inni gwizdali i krzyczeli coś w tym stylu ''dawaj, Haz!''. Harry zatrzymał motor na starcie i wysiadł z niego. Zrobiłam to samo, co on. Obok nas stały jeszcze cztery motory i czterech uczestników ze swoimi dziewczynami. Domyśliłam się, że to są ich dziewczyny po tym, że całowały. Chyba, że to zwykłe zdziry.
Harry kręcił się w kółko. Był niespokojny. Zachowywał się jak dziecko, które czekało na odpakowanie prezentów znajdujących się pod choinką. To nie było zdenerwowanie, tylko podekscytowanie. Gwałtownie się odwrócił i stanął twarzą do mnie. Mogłam lepiej przyjrzeć się jego szmaragdowym tęczówkom, które iskrzyły się pod wpływem adrenaliny, którą pewnie czuł już w żyłach.
- Rób to, co ci mówię - powiedział stanowczo. Skinęłam głową.
Kiedy tylko to zrobiłam wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Stałam przy motorze, jak słup soli. Niektóre spojrzenia raziły na wylot moją duszę, niektóre po prostu się patrzyły.
- Styles! Nie spodziewałem się, że startujesz! Odwróciłam się w stronę dobiegającego dźwięku. Rozradowany mężczyzna podszedł do Harry'ego, któremu na twarzy już pojawił się grymas.
- Spierdalaj, Rush. Jeszcze nie zapomniałem, że wisisz mi kasę. Odetnę ci pewną część ciała, jeśli nie oddasz mi jej w tym tygodniu - powiedział spokojnie Harry.
Otworzyłam szerzej oczy. Trochę przeraziłam się wizją Harry'ego krzywdzącego drugiego człowieka. Myślałam, że jest inny, ale myliłam się.
- T-tydzień? Mogę prosić chociaż o dwa? - Zapytał piskliwym głosem ten cały Rush.
- Tydzień. Nie będę z tobą negocjować.
Rush odszedł, jednak widziałam, jak trzęsą mu się ręce.
Kiedy rozległ się pierwszy strzał Harry stanął na wprost mnie. Jego zielone tęczówki przenikały mnie na wylot. Nie znałam zasad tego wyścigu. Czekałam na jakieś wskazówki.
- Pocałuj mnie - powiedział Harry niskim tonem.
Kiedy tylko to usłyszałam zadławiłam się powietrzem i popatrzyłam na niego dziwnym spojrzeniem.
- C-co?
Rozejrzałam się po uczestnikach. Każda dziewczyna uczestnika zbliżała się do niego, aby zatopić w nim swoje zbotoksowane wargi. Przeniosłam przerażone spojżenie na Harry'ego, który wydawał się być niewzruszony.
- D-dlaczego? - Zapytałam przerażona.
Harry odetchnął głęboko, jakby coraz bardziej się niecierpliwił.
- Na tych wyścigach są pewne zasady. Mogą jechać tylko dziewczyny motorzystów. Musisz udawać, że jesteś moją dziewczyną, że nie zaciągnąłem cię tutaj siłą. Inaczej będzie źle.
Poczułam nieprzyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż mojego kręgosłupa. To było niesprawiedliwe. Przecież zostałam zaciągnięta na ten wyścig. I miałam udowodnić, że tego chcę, co było zupełną nieprawdą. Miałam udowadniać kłamstwo.
- Ale przecież... - Zaczęłam, lecz Harry nie dał mi dokończyć.
- Po prostu to zrób.
Włożył ręce do kieszeni spodni nawet na chwilę nie odwracając wzroku od mojej twarzy.
- Nie umiem - powiedziałam cicho. Nigdy się nie całowałam, nigdy nie uprawiałam seksu i nigdy nie miałam chłopaka. Taka już byłam. Niby odważna, ale w tych sprawach byłam bardzo zacofana.
Harry wywrócił oczami i zaciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby.
- Ja pierdole - powiedział cicho i ujął moją twarz w dłonie. Zanim zdążyłam wyrazić jakikolwiek sprzeciw, albo swoją opinie wpił się zachłannie w moje usta.
Uhhh... Sory. Jedyne wytłumaczenie - brakus natchnienius i trochę dziiiwne zakończenie.
Naaaprawdę sory, wiem, że nie tego się spodziewałyście :(
Ale i tak chcę poznać waszą opinię.
next = 5 komentarzy
proszę...
uh ... genialny rozdział .
OdpowiedzUsuńmówię to samo z każdym kolejnym, ale taka prawda .
jesteś genialną pisarką, która tworzy genialne, cudowne, fantastyczne ... opowiadanie .
zakończenie jest super i ja nie wiem co by było gdybyś to z natchnieniem pisała :)
szczerze to spodziewałam się jakiegoś wypadku, czy czegoś w tym rodzaju, ale ten rozdział mi cholernie odpowiada :)
kocham ciebie i twoje opowiadanie :*
ps. soreczki, że w kometarzu to co zwykle, ale jak chciałam elokwentnie napisać to po przeczytaniu słów mi zabrakło :)
<3
Jak zawsze świetny, ale cóż się dziwić ;> Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńKamila xx
co ty gadasz przecież to jest fantastyczny rozdział i ten pocałunek Hazzy i Clair aawww <3 ciekawe czy poczuli do siebie chemie przez ten pocałunek :)No i najważniejsze czy Harry wygra wyścig? :D
OdpowiedzUsuńI chciałam bardzo podziękować za dedykacje na prawdę to bardzo mnie zaskoczenie dla mnie, dziękuje, pamiętaj że cię kocham <3
podoba mi się bardzo , już się wkręciłam w ta historie . ;]
OdpowiedzUsuńtylko z ekscytacja czekam na kolejny .
OdpowiedzUsuńproszę .
OdpowiedzUsuńniech będzie już niedługo .
<3