czwartek, 29 sierpnia 2013

3. ''Brak rozsądku''

Jak anonimek poprosił, tak jest :)
Trochę krótki, ale nie chcę zanudzać długimi...

Zamknęłam oczy żałując wszystkiego, co się wydarzyło przed chwilą. Gwałtownie je otworzyłam czując czyjąś lodowatą dłoń obejmującą mój policzek. Przede mną stał (tak jak mówiła Vanessa) Jake. Obok niego stał ten z tatuażem. Twarz Jake'a nie wyrażała żadnych uczuć, oprócz bólu spowodowanego moim atakiem. Delikatnie głaskał mój policzek, a ten sam mężczyzna wciąż trzymał moje przedramienia. Pistolet cały czas był przy mojej głowie; liczyłam się z tym, że w każdej chwili mogę się znaleźć w takiej samej sytuacji, jak Vanessa. W tle słychać było tylko dźwięk syreny policyjnej.
Jake zacmokał.
- Czego się spodziewałaś? Że nam przypierdolisz i jeszcze kurwa wygrasz?
W jednym momencie Jake gwałtownie odsunął rękę, aby zaraz potem szybkim ruchem uderzyć mnie w głowę.

*** 

Pulsujący ból skroni nasilił się, gdy uniosłam głowę. Ocknęłam się. Żyłam. Nie zabili mnie. Byłam u kogoś na rękach. Otworzyłam oczy, by sprawdzić u kogo. To był ten z tatuażem. Patrzył się przed siebie otwierając drzwi jakiegoś ogromnego domu. Nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. Cała ta sytuacja mnie przerosła. Wiedziałam tylko tyle, że byłam na rękach bezimiennego mężczyzny, który niósł mnie do jakiegoś domu. Po jego lewej stronie stał Jake, a po prawej ten, który przedtem przystawiał mi broń do głowy. Nie miałam siły, aby wykonać jakikolwiek ruch. Czułam się, jakby przez ten czas, kiedy byłam nieprzytomna ktoś włożył całą swoją siłę, aby mi jak najlepiej dołożyć. Znaleźliśmy się w jakimś domu. Światło przez chwilę mnie oślepiło, ale po chwili zdążyłam dostrzec, że jesteśmy w szerokim korytarzu.
- Robert, ta kurwa już się obudziła. Możesz ją puścić - powiedział jeden z nich.
Po chwili poczułam okropny ból biodra, leżałam na ziemi. Upuścił mnie, jak jakiś przedmiot. Bałam się. Oprócz tego, że jestem w ogromnym domu, nie wiedziałam dokładnie gdzie jestem. Nie wiedziałam, po co mnie zabrali. Bałam się o Vanessę, o to co się stanie z jej ciałem.
Jake stanął obok mnie. Nie miałam siły się podnieść. Wszystko mnie bolało. Na jego twarzy widniał pełen tryumfu uśmiech. Jego zęby były czerwone od krwi. Kiedy już skończył robić swoją głupkowatą minę udał się wzdłuż korytarza. Zniknął za progiem. Na jego miejsce jednak wszedł zielonooki mężczyzna z lokami. Pomijając fakt, że moje oczy pokryły się tajemniczą mgłą i mało co przez nią widziałam zdołałam dostrzec jego wytatuowane ciało. Tylko tatuaże. Bez żadnego piercingu, ani tych rzeczy.
Zmarszczył brwi patrząc to na mnie, to na dwóch mężczyzn stojących nade mną. Nigdy nie czułam się taka bezbronna jednocześnie nigdy nie odczuwałam takiego bólu. Nigdy aż tak bardzo się nie bałam.
- Kto to jest? - Zapytał mężczyzna unosząc jedną brew.
- Nie wiem, po jakiego chuja Jake chciał ją przywieść - powiedział jeden, co do końca nie było odpowiedzią na jego pytanie.
Zielonooki zaczął się zbliżać, zatrzymał się, gdy stanął obok mnie. Jego oczy dokładnie wypatrywały każdy centymetr mojego ciała.
- Jak masz na imię? - Zapytał tym razem mnie.
Moje usta nie były wstanie się poruszyć. Nie byłam w stanie zrobić kompletnie nic. Zgięłam się z bólu, kiedy poczułam silne kopnięcie na moich plecach.
- No kurwa, odpowiedz! - Wydarł się jeden.
Zmusiłam swoje usta do posłuszeństwa i cicho odpowiedziałam.
- C-clair...
Zamknęłam oczy czekając na jakieś wybawienie, ale nic się nie działo.
- I co teraz? Będzie to samo, co z Hayley i Jade? - po głosie wywnioskowałam, że pytanie zadał zielonooki.
- Ach, tak. Nie moja wina, że zabili Hayley.
Z tej rozmowy nic nie wynikało. Nie mogłam określić, jaki jest zielonooki mężczyzna. Nie był w stosunku do mnie ani zły, ani dobry.
- Nie, Sam. Oni jej nie zabili. Ona popełniła samobójstwo. Nie wytrzymała tutaj - powiedział zielonooki.
Wzdrygnęłam się. Z kącików moich oczu popłynęły łzy. Co oni chcieli ze mną zrobić?
Ostatni raz spróbowałam swoich sił. Podparłam się łokciami i spróbowałam usiąść, jednak od razu zostałam za to ukarana mocnym kopnięciem w plecy. Z moich ust wyleciał jęk bólu. Czułam, że jeśli jeszcze kilka razy zostanę uderzona mogę stracić kontakt z rzeczywistością.
- Rob, nie wyżywaj się tak na niej, bo nie będzie nam do niczego potrzebna - jak przez mgłę usłyszałam głos Jake'a.
- Zanieś ją do pokoju.
Jego ręce chwyciły moje ciało. Nie miałam siły się opierać.
- Proszę...
- Milcz, suko - powiedział sucho na moją niemą pomoc.
Pchnął jakieś drzwi. Nic nie widziałam przez zamknięte oczy, jednak poczułam, jak Robert rzuca mnie niedbale na łóżko, po czym usłyszałam zatrzaskujące się drzwi. Byłam sama.

Hej, marcheweczki! :)
Dziękuję za wasze komentarze. Podnoszą mnie na duchu i dodają weny :) jesteście wspaniali :)
Aaaa no i jeszcze muszę powiedzieć, że tej zakładki ''bohaterowie'' niestety chyba nie będzie... Szukałam w internecie zdjęć, które byłyby odpowiednie do postaci, ale na marne. Przepraszam...
Przepraszam również za to, jeśli rozdziałem nie dorównałam waszym oczekiwaniom.

8 komentarzy:

  1. Wow to jest zajebiste :D Masz talent :) Biedna Clair. Czekam na następny i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, jezu kocham to opowiadanie jest zajebiste :D
    bardzo mało Harrego ale mam nadzieje że z kolejnymi rozdziałami to się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na razie rzeczywiście mało Hazzy ;< Mam nadzieję, że Haroldzik ją uratuję! xd czy coś...
    Czekam na nn :*
    K.K
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. genialne .
    jesteś moim Bogiem Fan Fiction .
    co ty planujesz w swojej główce ??
    jakie "Oni jej nie zabili. Ona popełniła samobójstwo. Nie wytrzymała tutaj"
    1. jacy oni?
    2. dlaczego nie wytrzymała?
    3. przez co nie wytrzymała ?
    4. what oni zamierzają zrobić z Clair ?
    best fan fiction ever .
    kocham cię !!
    mam nadzieję, że niedługo będzie następny .
    jak przeczytam do końca twoje opowiadanie to będę mogła umrzeć spokojnie .
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. ''oni'', ci, z ktorymi zadarli Jake, Sam Robert i Harry
      2. Nie wytrzymala, bo byla wykorzystywana i maltretowana
      3. Przez nich.
      4 zamieżaja się nią posłużyć do kilku spraw...
      wiem, ze na razie blog jest cholernie nudny, bo wszystko jest takie niewiadome i niewyjasnione, ale obiecuje, ze to sie bedzie zmieniac.
      dzieki za cierpliwosc :)))

      Usuń
    2. Aaaa no i oczywiscie ciesze sie, ze ci komputer naprawili, bo nie moge sie doczekac nexta na In Cage :*

      Usuń
    3. jak to nudne ?!
      chyba upadłaś na główkę.
      nic co wyjdzie z pod twojej ręki nie będzie nudne .
      :*

      Usuń
  5. Świetne kocham to opowiadanie <3
    będzie jutro 4 rozdział plisss <3

    OdpowiedzUsuń