niedziela, 25 sierpnia 2013

1. ''Nieproszeni goście''

- Wytłumacz mi, dlaczego tu jestem - powiedziałam znudzona idąc u boku Vanessy.
Trochę przerażał mnie jej szaleńczy uśmiech i nadmiar energii.
- Bo jesteś moją przyjaciółką i chciałam, abyś tu ze mną przyjechała na te wyścigi - powiedziała mówiąc tak szybko, że myliły jej się słowa.
Przed nami widniała ogromna, zabetonowana przestrzeń. Kiedyś podobno był to jakiś parking płatny, czy coś, a przynajmniej miał być. Ja za bardzo nie widziałam w sobie kibica jazdy motocyklami. Nie kręciło mnie to w porównaniu do Vanessy. Ale wydawało mi się, że ona raczej jeździ na te wyścigi ze względu na facetów, którzy biorą w nich udział. Vanessa mówi na nich: przystojni, seksowni, napakowani. Według niej prawdziwy mężczyzna powinien posiadać wszystkie te cechy, a reszta nie jest ważna.
Doszłyśmy do sporej grupy ludzi, którzy przyszli wystartować, albo po prostu kibicować. Stanęłyśmy pośród nich i przyglądałyśmy się torowi.
- To trochę dziwne. Ludzie jeżdżą na te wyścigi, a są świadomi niebezpieczeństwa takiego, jak na przykład stłuczka, wypadek, czy coś w tym stylu - powiedziałam marszcząc nos.
Stałyśmy tuż przy wyznaczonej trasie. Ostatnio byłam z nią na wyścigach samochodowych, co trochę różniło się od motorowych. Vanessa prychnęła i potrząsnęła głową.
- Te wyścigi są niczym w porównaniu do tych, które odbywają się w centrum Detroit. Umm, ich rodzaj się jakoś nazywa, ale już zapomniałam jak.
Zmarszczyłam brwi, nie do końca wiedząc, o co jej chodzi.
- A jakie są w centrum Detroid?
Vanessa westchnęła głęboko troche zmęczona moją niewiedzą. Trochę dziwiło mnie to, że przyleciałyśmy do Ameryki z Londynu znaleźć sobie mieszkanie, jesteśmy tu dwa tygodnie (tylko dwa), a ona już wie wszystko o tutejszych wyścigach. Tylko dwa tygodnie, a ona dowiedziała się wszystkiego.
- Oni mają trochę inne zwyczaje. Dziwne i o wiele bardziej niebezpieczne - powiedziała i odwróciła się do mnie przodem. - Wyobraź sobie, że tam dziewczyny chłopaków, którzy się ścigają muszą jechać z nimi.
Usta same mi się rozchyliły, jakoś trudno było uwieżyć jej słowom.
- Dlaczego? To przecież niebezpieczne.
- No właśnie. A te idiotki się na to godzą. Ja wolę popatrzeć, jak oni jeżdżą, niż sama brać udział w takich wrażeniach.
Naszą rozmowę przerwał jakiś facet, który obwieszczał, że start będzie za pięć minut. Vanessa ponownie odwróciła się w stronę startu, przy którym ustawiały się motory.
- Ej, Clair. Myślisz, że znajdę sobie tutaj chłopaka? - Zapytała przeczesując wzrokiem wszystkich, którzy się tam znajdowali.
- Jeśli chcesz mieć inteligentnego, to raczej nie.
No bo przecież jaki inteligętny chłopak bierze udział w nielegalnych wyścigach?
- Właściwie, Vanessa, to co my tutaj w ogóle robimy? Zamiast szukać sobie jakiegoś mieszkania to jesteśmy tutaj, na nielegalnym wyścigu. I tak jest każdej nocy. Coś mi się wydaje, że chyba jeszcze długo będziemy mieszkać w tym hotelu.
Vanessa wzruszyła ramionami. Czasem na prawdę potrafiła być nieodpowiedzialna a zarazem nieco denerwująca. Wyleciałyśmy z Londynu zostawiając swoje rodziny, bo liczyłyśmy na to, że tutaj będzie o wiele lepsze życie i można będzie o wiele więcej zarobić. Na razie szukamy mieszkania, ale Vanessie chyba dobrze się mieszka w hotelu.
Przyglądałyśmy się motocyklom ustawionym na starcie. Każdy jeszcze coś robił. Rozmawiał z dziewczynami, poprawiał coś w motorze, albo stał gotowy do startu. Wszelkie rozmowy ucichły, każdy przestał robić to, co robił w danym momencie. Tą ciszę przerwał przeraźliwy ryk motorów. Ale to nie były te, co startowały, tylko te, co właśnie pojawiły się przy bramie. Trzy czarne motory. Bardzo ekskluzywne motory. Pewnie kosztowały fortunę. Trzech kierowców. Każdy z nich miał swój specyficzny wygląd. Jeden był całkowicie zgolony, a tatułaż po lewej stronie głowy sprawiał, że wyglądał jak Mike Tyson. Drugi to był brązowooki blondyn. W dolnej wardze miał dwa kolczyki. Kolczyki zdobiły także jego nos, brwi i uszy, w których dodatkowo miał tunele. Trzeci natomiast miał chyba najbardziej przyzwoity wygląd. Miał zielone tęczówki i ciemne włosy. Z tego ''normalnego'' wyglądu wyróżniały się tylko tunele. Można by powiedzieć, że każdy z nich w jakimś stopniu jest przystojny.
Jechali bardzo wolno sunąc po betonowej powierzchni prosto w stronę całego zgromadzenia. Bardzo zaskoczyła mnie reakcja ludzi. Im dosłownie oczy wychodziły z orbit i to nie wyglądało raczej na zdziwienie, jednak w pewnym sensie strach. Tak, może wyglądali trochę na jakiś wandali, ale dużo tutaj takich było. Stuknęłam Vanessę w bok, która zrobiła taką samą minę, jak wszyscy. Ona z pewnością wiedziała. Uhh, moja niewiedza jest na prawdę uciążliwa.
- Co to za jedni? - Zapytałam spoglądając na zbliżające się motory.
Nagle blondyn z persingiem gwałtownie dodał gazu i prawie przejechał ludzi stojących za blisko. Miał z tego wielki ubaw, a oni stali przerażeni próbując jak najbardziej zwiększyć dystans pomiędzy nami.
- Domyślam się... Domyślam się, kim oni są... Wydaje mi się, że nie powinnyśmy tu być. Jednak nie wiem, co oni tutaj robią - powiedziała, a strach w jej głosie był niemalże wyczuwalny.
Jej odpowiedź nie była dla mnie wystarczająca. Moja ciekawska natura kusiła mnie, aby zasypać ją pytaniami, ale byłabym jedyną, która się odzywa. Zwróciłabym na siebie całą uwagę, poza tym miałam dziwne przeczucie, że zaraz będę miała odpowiedź na moje pytanie. Nie spuszczała wzroku z trójki, która akurat zatrzymała się przy starcie. Czyżby chcieli startować?
Podszedł do nich główny organizator nielegalnego wyścigu. Ze względu na panującą ciszę przerwaną tylko rykiem silników można było usłyszeć ich rozmowę. - ...po co tutaj przyjechaliście? - Odezwał się organizator.
Mimo, że próbował udawać twardego wyglądał, jak spłoszona mysz. On również się bał. Nie mogłam pojąć, dlaczego wszyscy się tak bali. Mężczyzna z tatuażem Mike'a Tysona spojżał na niego i opuścił dłonie z kierownicy uniosząc brwi.
- Bierzemy udział w wyścigu. Jakiś problem? - Zapytał niby spokojnie, jednak organizator na dźwięk jego głosu podskoczył w miejscu, jakby ktoś krzyknął mu do ucha.
- N-nie... - Wyjąkał cicho i odszedł.
Sory. Wszystko spieprzyłam. Pisałam to już dawno i z perpektywy czasu widzę, że to jest beznadziejne.

4 komentarze:

  1. Jakie beznadziejne co ty gadasz, jest świetne! szkoda że tylko taki krótki i mało akcji ogólnie, ale tak zawsze się zaczynają opowiadania c'nie? :)
    No więc czekam na 2 rozdział, już nie mogę się go doczekać, wiem że będzie zajebisty.
    Tak przy okazji kiedy będzie sie można spodziewać nexta?

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że bierzesz motyw trochę z filmu " 3 metry nad niebem " :) Bardzo lubię ten film, więc myślę że ten blog również polubię :) Z niecierpliwością czekam na nn :*
    K.K
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa ... zajebioza !!
    nie wiem jak ty to robisz, że wszystko wychodzi tak super .
    RÓB TAK DALEJ !!
    jak to spieprzyłaś ?!
    jest extra, a jeśli ktoś myśli inaczej to jest IDIOTĄ .
    wgl . to niemożliwe, żebyś ty cokolwiek spieprzyła .
    jesteś genialna, a twoja twórczość mnie zachwyca .
    po prostu ROZPIERDALASZ SYSTEM !!
    to nie jest tylko moje zdanie, ale też każdego kto czyta twoje cudowne opowiadania .
    KOCHAM CIĘ ! :*
    p.s. soreczki, że dopiero teraz ale popsułam komputer i dopiero mi naprawili, a poza tym to mama mi nie pozwoliła wcześniej bo powiedziała, że znów popsuje .
    :P

    OdpowiedzUsuń