czwartek, 10 października 2013

12. ''Anioł''

Nie mogłam z siebie wydać żadnego słowa. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy Harry trącił moją rękę nakazując w ten sposób, abym zaczęła iść. Bałam się przebywać blisko jego osoby. Właśnie przed chwilą zademonstrował, jak bardzo potrafi być niebezpieczny. Po chwili znajdowałam się w ciepłym wnętrzu samochodu siedząc obok Harry'ego. Nie mogłam uspokoić oddechu wiedząc, że jeszcze nie zdążył do końca ochłonąć po incydencie, który wydarzył się przed chwilą, a złość nie zdążyła jeszcze całkowicie opuścić jego ciała. Mógł mi wyrządzić krzywdę w każdej chwili, a nawet zabić, jeśliby chciał. Mój sen o Harrym - bohaterze - poszedł w zapomnienie. Wyimaginowany chłopak z mojej wyobraźni okazał się bezuczuciowym przestępcą.
Jechaliśmy w ciszy. Bałam się go zapytać o to, jaką osobę miał na myśli mówiąc ''trzymaj się od niej z daleka''. To na pewno nie chodziło o mnie. Harry najwyraźniej miał powód, aby pobić mężczyznę, którym była jakaś kobieta, lub dziewczyna.
- Kogo miałeś na myśli odzywając się do tego mężczyzny? - Wypaliłam, zanim zdążyłam rozważyć każde ''za'' i ''przeciw''.
Byłam wręcz przerażona moją odwagą, która w tamtym momencie była mi najmniej potrzebna. Widziałam, jak jego zakrwawione palce mocniej zaciskają się na kierownicy.
- Nie powinno cię to obchodzić - wycedził przez zaciśnięte zęby tępo patrząc na drogę.
Chłód w jego głosie spowodował dreszcze na każdym centymetrze mojego ciała. Naturalna zieleń jego oczu przeszyta była ciemniejszą, która zawładnęła jego oczami. Znowu. Oparłam głowę o szybę czując jednocześnie bezbronność, przerażenie i smutek.
Byłam zdziwiona, kiedy usłyszałam ciche westchnięcie Harry'ego.
- Moją siostrę - powiedział cicho nie spuszczając wzroku z drogi ciągnącej się przed samochodem.
Moje źrenice diametralnie się powiększyły. Jednocześnie byłam zszokowana tym, co przed chwilą usłyszałam. Harry ma siostrę. Ma siostrę, której broni. Ma siostrę, którą zapewne kocha.

* * * 

Po dotarciu do ''domu'' nie zostało mi nic innego, jak umyć się i pójść spać. Harry pojechał do siebie, a ja prawdopodobnie zostałam sama. Moje ciało opadało z sił, których ostatnimi czasy brakowało mi najbardziej. Po lodowatym prysznicu, który odrobinę mnie ocucił udałam się do łóżka starannie okrywając prześcieradłem. Mimo małej sprawności fizycznej i całkowitego wykończenia mój umysł działał na pełnych obrotach, co wywoływało tysiąc myśli napływających do mojej głowy. Każda z nich dotyczyła jednego pytania - co dalej?
Rozmyślając tak nad planem ucieczki, który zapewne nigdy się nie powiedzie moje powieki stawały się coraz cięższe. Po chwili znalazłam się już daleko, poza światem rzeczywistym.

Zimno kuło nieprzyjemnie moją skórę na plecach. Całym ciałem przylgnęłam do zimnego muru, aby jeszcze bardziej zwiększyć dystans pomiędzy mną, a ową postacią, której twarzy nie mogłam dostrzec. Mrok spowił całe, nieznane mi otoczenie, w którym się znajdowałam. Im bliżej mnie była postać, tym dokładniej czułam zimno, które jakby przenikało moje ciało. Z moich ust wydobywały się obłoczki mgły; stawały się one coraz częstsze, gdyż mój oddech przyspieszył do granic możliwości. Postać stanęła na wprost mnie, a zimno powodowało u mnie wręcz fizyczny ból. Półmrok pozwolił mi dostrzec tylko parę czekoladowych oczu, które przeszywał błysk wściekłości. Moje usta niezwłocznie zaczęły wywoływać imię Harry'ego. Nie mogłam nad tym panować. Miałam odczucie, jakbym przyglądała się całej sytuacji z boku, jakby to ktoś inny wołał imię chłopaka ze szmaragdowymi oczami.
- Dlaczego go wołasz, skarbie? Przecież on jest niebezpieczny - powiedział głos, z którym zdążyłam się zaznajomić w ciągu kilka dni.
Echem odbijał się po mojej głowie sprawiając, że przeszył ją straszliwy ból. Delikatnie przejechał wierzchem dłoni po moim policzku, na którym momentalnie poczułam rozdzierający ból. Dotyk ten był niczym żyletka wbita głęboko w skórę. Jego obecność, głos, dotyk powodował u mnie tylko i wyłącznie ból. Nie myślałam nad ucieczką. Nie miałam gdzie. Z moich ust wydobywało się jedynie jego imię.
- Oj, nie rób tego, Clair - ponownie w moich uszach zadźwięczał jego drażliwy głos.
Uniósł swoją dłoń na wysokość mojej talii. Moja klatka piersiowa zaczęła w zawrotnym tempie podnosić się i opadać. Z moich ust wydobyło się głośne krzyknięcie, kiedy całą swoją dłonią przyległ do mojego brzucha. Z oczu zaczęły spływać łzy, jedna po drugiej, znacząc za sobą wilgotne ślady. Pomiędzy moje krzyki wmieszało się jego imię.
- Harry...
Mój płaczliwy głos zadźwięczał w tym dziwnym, mrocznym miejscu, gdy Jake odsunął swoją rękę. Przymknęłam powieki, a łzy które przez ten czas kołysały się na moich rzęsach spłynęły w dół twarzy znacząc cienkie stróżki. Gdy ponownie je otworzyłam spojrzałam na podrażnione miejsce.
Ono nie było podrażnione. Było martwe. Na moim brzuchu widziałam dokładny zarys ręki Jake'a, skóra w tym miejscu była martwa. Nawet nie blada, po prostu biała. Zamarzła do granic możliwości.
Zacisnęłam szczękę, gdy Jake ponownie chciał unieść rękę. Powieki mimowolnie opadły, nie chciałam tego widzieć drugi raz. Widzieć, jak mnie niszczy.
Nagle usłyszałam głośny huk. Całe zimno gdzieś się rozpłynęło, jak za machnięciem różdżki, a zastąpiło go przyjemne ciepło, którego tak bardzo mi brakowało. Powoli otwierałam oczy. Mrok pozostał taki sam, jak przedtem, jednak nie wydawał się on już być taki przerażający. Otaczała mnie ciepła aura, która pieściła moje ciało i sprawiała, że czułam się... Niewiarygodnie dobrze. Mój wzrok spoczął na ciemnej posturze, która utrzymywała pomiędzy nami kilkucentymetrowy dystans. Ciemności pozwoliły mi dostrzec niektóre detale jego pięknego ciała. Jego krystalicznie zielone oczy skierowane prosto na mnie. Czekoladowe, kręcone włosy opadające na czoło, malinowe usta. To nie mógł być nikt inny, jak anioł. Anioł, któremu brakowało skrzydeł i aureoli.
Bałam się go dotknąć. Bałam się, że jeśli ludzka ręka będzie próbowała go dotknąć on po prostu zniknie.
Powoli podszedł do mnie jeszcze bliżej powodując tylko szybsze bicie mojego serca. Ręką sięgnął do martwej skóry i przyłożył ją na zranione miejsce. Jego dotyk koił je. Mógł uleczyć każdą moją ranę, sprawić, abym zapomniała o każdej wyrządzonej mi krzywdzie. To nie mógł być człowiek.
- Wszystko będzie dobrze - powiedział tym samym niskim i ochrypłym głosem, od którego zaczynałam się uzależniać. - Ze mną jesteś bezpieczna.
Ufałam mu. Wierzyłam, że w każdym jego słowie jest prawda. Moje serce zabiło znacznie szybciej, kiedy delikatnie objął moją twarz i otarł łzy z policzków uśmiechając się pocieszająco. Powoli przybliżył swoją twarz i musnął moje ochłodzone wargi swoimi ciepłymi. Jego ramiona otuliły mnie szczelnie zapewniając bezpieczeństwo i miłość już do końca.

______________________________________________________________
MAŁE INFO
PRZECZYTAJ

Może zacznę od tego, że przepraszam, że taki krótki, ale w zamian za to następny pojawi się niedługo.
Trochę sobie pofantazjowałam i chyba przegięłam z tym snem...
Jeśli Was zawiodłam, to najmocniej przepraszam! Jestem na etapie ''pisanie bez weny'' ;(
Chodzi mi o to, że komentarzy jest coraz mniej i wydaje mi się, że gorzej piszę. Ja widzę, ile jest dziennie wyświetleń, a widząc, że nikt nie komentuje to myślę sobie pewnie wchodzą, czytają kawałek, nie podoba im się i opuszczają bloga. Ja to tak interpretuję. Wiem, że jest tu kilka osób, które komentują i którym jestem za to dozgonnie wdzięczna ♥ ale ''mówię'' poważnie. Czytasz = skomentuj. Nie żałuj sobie swojej opinii. Nawet jeśli Ci się wydaję, że piszę totalnie beznadziejnie, a fanfiction jest denny.
Proszę, dla Ciebie to chwilka, a dla mnie to najważniejsza kwestia bloga.
Piszę go dla Was, a bez Was on by po prostu nie istniał :') 
NEXT = 10 KOMENTARZY

11 komentarzy:

  1. Kocham kocham kocham <3
    Podobno piszesz "bez weny" ale uwierz mi że ja nawet z weną tak nie piszę :c
    Nie przegięłaś z tym snem a wręcz przeciwnie.
    Wszystko wyszło idealnie i nie bądź dla siebie aż tak surowa bo osobiście Ci do dupy nakopię xDD
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział *__*
    z niczym nie przegięłaś, wszystko jest idealne, jeżeli ty tak piszesz bez weny to masz na prawdę ogromny talent, uwierz mi ja bym nawet tak z weną dobrze nie napisała jak ty :) Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na 13-stkę :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez weny itak lubie czytac . Spodobal mi sie i caly czas tu zagladam

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. jak bez weny to ci szczerze zazdroszczę, bo nawet "bez niej" jesteś kurewsko dobra i genialnie piszesz :*
    2. jeszcze raz napiszesz coś w stylu, że gorzej piszesz to nie wiem gdzie jesteś, ale pojadę nawet na koniec świata i nakopię ci do tyłka . twoje opowiadanie jest bombastyczne :P i nie rozumiem jak możesz tego nie widzieć . obecnie to opowiadanie znajduje się pod numerem jeden na mojej prywatnej liście Najlepszych blogów EVER .
    3. mam nadzieję że następny będzie szybciutko .
    nie mogę się doczekać .
    tak więc przechodzę do mojego stałego pożegnania : UWIERZ W SIEBIE BO JESTEŚ ZAJEBISTA !!

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne! nie przegięłaś ze snem, jest idealny! czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam za spam ale chciałabym cię zaprosić na świetne ff które wg mnie nie potrzebuje już rozgłoszenia ale myślę że warto abyś na niego zajrzała :)) http://harry-is-a-monster.blogspot.com/ no bo jest hmm... zajebisty xD

      Usuń
  7. genialny :* mam nadzieję że kolejny pojawi się jak najszybciej, czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie moge doczekac sie kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham te opowiadanie . Nie moge bez kolejnego rodzialu zyc :)

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham twojego bloga, niedawno go znalazłam i się zakochałam <3 pisz dalej i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń